Przed miesiącem zakończyły się we Wrocławiu dziesiąte Światowe Igrzyska Sportowe, w których wzięło udział 3500 zawodników ze 112 krajów. Rozgrywano 31 dyscyplin, a wśród nich trójbój siłowy. Co najciekawsze na zawody w trójboju siłowym sprzedano wszystkie bilety!
Faktycznie było na co popatrzeć. 43-letni Jarosław Olech, który ma już za sobą 15 tytułów mistrzów świata oraz 2 zwycięstwa na World Games nadal demonstruje „nieprzyzwoicie” doskonałą formę. Tradycyjnie mało waży, a dużo dźwiga.
Tym razem organizatorzy skomasowali dwie kategorie wagowe: 74 i 83 kg w jedną kategorię. Teoretycznie rzecz biorąc, Jarek mógł czuć się przytłoczony psychicznie taką „komasacją”, bo ważył tylko 71,5 kg, podczas gdy jego najwięksi przeciwnicy, Ukraińcy, ważyli o 11 kg więcej, a w tej konkurencji 11 kg mięśni, to różnica w sile jest kolosalna.

Na szczęście decydujące znaczenie ma punktacja. Wygrywa ten, kto osiąga najlepszy wynik w stosunku do własnej masy ciała, a zatem trzeba podnieść dużo, a nawet jak najwięcej, bo mimo różnicy wagi można zwyczajnie przegrać. Dwaj Ukraińcy, Wołodymyr Rysiew i Andrij Naniew, już dawno zapewnili sobie czołowe miejsca na liście najlepszych na świecie i dlatego Jarek musiał iść na całość, aby zapracować na punkty. Przyjrzyjmy się wynikom:
Przysiad: Jarek zalicza 355 kg, Rysiew 360 kg, a Naniew 347 kg. Można powiedzieć, że jest dobrze, bo wyniki są zbliżone, natomiast różnica wagi ciała daje Jarkowi mnóstwo punktów.
Wyciskanie sztangi leżąc: Jarek wyciska 212 kg, Rysiew wyciska 252 kg, a Naniew jeszcze więcej bo 268 kg. Nie da się ukryć, że po tej konkurencji punktacja zaczyna przechylać się na korzyść Ukraińców.
Martwy ciąg: Jarek – 315 kg, Rysiew 332 kg, Naniew 315 kg. Mamy więc kolejny zwrot na korzyść Jarka. W rezultacie zdobył on 650 punktów, podczas gdy Rysiew 632, a Naniew 622 punkty. Po raz trzeci na World Games nasz reprezentant zdobywa złoty medal.
Aż trudno było nie zapytać mistrza, czy przypadkiem nie ma już dość i czy nie nudzą go te nieustające zwycięstwa.
– Nie – odpowiada. – Lubię wygrywać, a wygrywanie wcale mnie nie nudzi, więc dopóki nie złapię jakiejś przykrej kontuzji, będę nadal startował i postaram się nadal wygrać.
Słowo się rzekło, a najbliższe mistrzostwa świata odbędą się w listopadzie w Pilznie. Nie warto zapeszać, więc nie napiszę, że Jarek znowu wygra, a gdy tak będzie, to zostanie mistrzem świata po raz szesnasty.
Kolejną sensację zgotował swoim fanom 27-letni Krzysztof Wierzbicki. Wystartował on w kategorii superciężkiej, ale ważył tylko 105 kg, co akurat jest niewiele jak na superciężkiego.
Wykonał przysiad z ciężarem 300 kg, wycisnął w leżeniu 200 kg, a następnie pobił własny rekord świata w martwym ciągu – 420 kg! Kibice docenili wyczyn Krzyśka w ten sposób, że długo oklaskiwali go na stojąco.
W punktacji ogólnej już sensacji nie było. Zajęliśmy XIII miejsce drużynowo z 20 medalami na koncie (w tym 5 złotych). Bezkonkurencyjni okazali się sportowcy rosyjscy, którzy zdobyli 63 medale (28 złotych) przed Niemcami – 42 (18) i Włochami – 42 (16).